Gdyby tylko z przyzwoitą pewnością można było stwierdzić, że na obrazach widnieją groby. Wyposażeni w odpowiednie cytaty (z Barthes’a, Blanchota czy Beltinga), tomy rozważań teoretycznych, niemal całe biblioteki (od teologii po psychoanalizę) snulibyśmy jedną z opowieści o obrazie i śmierci, zjawiskach tak często i przekonująco przedstawianych jako bliźniacze. Skupiwszy się na medium fotografii: masce pośmiertnej, grobie – lub na obrazie jako takim: krypcie, nagrobku, grobie pustym, znaku śmierci, braku – moglibyśmy poszukiwać sensów obrazów z serii Dziury w ziemi. Obrazów tak fizycznie dużych, jakby sugerowały widzom możliwość przedwczesnej przymiarki do odpowiedniego otworu w ziemi. W najgorszym razie wypatrzylibyśmy więc sugestywne memento mori. Z pewnością nie musiałoby ono kłócić się z automatycznie narzucającymi się skojarzeniami z kontekstu kultury polskiej – w której nawet niezależnie ziemia i grób wyznaczają jeden z najtrudniejszych do wyeliminowania filtrów czy też narodowych kompleksów wizualnych (te wszystkie mogiły rozsiane po rozmaitych podłożach, ziemi ojczystej i obcej, anonimowe etc.).
Być może w najlepszym razie identyfikacja obrazu-grobu sprawiłaby, że skierujemy uwagę na najbardziej podstawową samozwrotność tych fotografii, ich metaobrazowy charakter. Śmierć przecież ma zwykle w takim równaniu stać się kluczem do zrozumienia nieswojego statusu obrazu. Obraz o śmierci lub obraz w miejscu śmierci jest w tym układzie najbardziej dosłownym owego statusu reprezentantem, a w niektórych wypadkach, nieco paradoksalnie, również opowieścią o nim. Obrazy o obrazach zatem. (…)
Tytuł bezpośrednio wskazuje na desygnat, niewiele jednak wyjaśnia. Mityczna indeksalna moc fotografii nie odsłania sensów. Kto i po co „kopał i kopał, i tak / mijał mu dzień, mijała noc”? Artysta z łopatą przemierzający kraj w poszukiwaniu różnorodnych odmian podłoża – leśnego z gęstwą korzeni, bagiennej gliny, najczystszego drobnego piasku – „nie stał się mądry, nie wynalazł pieśni / nie wymyślił sobie żadnego języka”
Łukasz Zaremba „Dziury w ziemi” (fragment)
Być może w najlepszym razie identyfikacja obrazu-grobu sprawiłaby, że skierujemy uwagę na najbardziej podstawową samozwrotność tych fotografii, ich metaobrazowy charakter. Śmierć przecież ma zwykle w takim równaniu stać się kluczem do zrozumienia nieswojego statusu obrazu. Obraz o śmierci lub obraz w miejscu śmierci jest w tym układzie najbardziej dosłownym owego statusu reprezentantem, a w niektórych wypadkach, nieco paradoksalnie, również opowieścią o nim. Obrazy o obrazach zatem. (…)
Tytuł bezpośrednio wskazuje na desygnat, niewiele jednak wyjaśnia. Mityczna indeksalna moc fotografii nie odsłania sensów. Kto i po co „kopał i kopał, i tak / mijał mu dzień, mijała noc”? Artysta z łopatą przemierzający kraj w poszukiwaniu różnorodnych odmian podłoża – leśnego z gęstwą korzeni, bagiennej gliny, najczystszego drobnego piasku – „nie stał się mądry, nie wynalazł pieśni / nie wymyślił sobie żadnego języka”
Łukasz Zaremba „Dziury w ziemi” (fragment)